Uwierz w siebie!
Kochani moi, przychodzę tu dzisiaj bez zdjęcia jedzenia :P Wstawię Wam może moją spoconą buzię po treningu dla pokrzepienia serc i oddania Wam trochę mojej energii żeby zachęcić Was do dzisiejszej aktywności, bo za oknem cudnie . Problem który, dziś chcę poruszyć dotyczy sytuacji, która coraz częściej pojawia się na grupach np. facebookowych dotyczących diet, motywacji, odchudzania, czyli pytań odnośnie "najlepszych diet". Głównie kobiety, czy młode dziewczyny proszą tam w dużym skrócie o złoty środek na zrzucenie zbędnych kilogramów. Wszyscy Ci, którzy mieli ze mną konsultacje, czy kontakt znają odpowiedź na to pytanie - nie ma JEDNEGO złotego środka. Nie wszystko jest dobre dla wszystkich. Tu nie chodzi o dietę na 3 miesiące z rychłym efektem jojo o stratach w organizmie nie wspomnę, a o cały proces zmiany nawyków, a jest to zdecydowanie proces długotrwały. Pomyślcie o tym z takiej perspektywy: przecież nagle musicie na nowo nauczyć się zasad, które całkiem inaczej kształtowaliście i pielęgnowaliście latami, które swój początek mają jeszcze w nawykach żywienia, które ukształtowała w nas mama, babcia czy chociażby szkolna stołówka. To trochę tak, jakbyście chcieli "od poniedziałku" nauczyć się grać na gitarze i od pierwszego dnia gralibyście jak hmmm no nie wiem, powiedzmy Jimmy Hendrix... To jest długotrwały proces zmiany i trzeba jak najbardziej racjonalnie do niego podejść, małymi kroczkami do celu. Pielęgnować dobre nawyki codziennie i po malutku dokładać kolejne. Zgodnie z własnymi możliwościami! Mierzmy siły na zamiary. Dla przykładu: Od 30 lat używasz prawej ręki, pomyśl, że nagle wszystkie czynności musisz wykonać lewą. I co się dzieje w pierwszej kolejności? Robisz powolutku lewą do czasu, aż jesteś skupiony i myślisz o tym co robisz, a co jeśli zajdzie chwila nieuwagi? Z automatu prawa ręka przejmie kontrolę. Automatyzmy i komunikaty podprogowe, którymi jesteśmy bombardowani z każdej strony, są tak zakorzenione, że trzeba się nieźle napracować żeby raz : zdać sobie z tego sprawę, a dwa zacząć to wcielać w życie. Dobra relacja z jedzeniem to podstawa. Obsesyjne liczenie kalorii, metody 16/8, 20/4, detoxy, diety sokowe i traktowanie jedzenia jako nagroda, wprowadzanie zakazów i ograniczeń to nic innego jak równia pochyła do "nabawienia" się obsesji, a stąd już prosta droga do zaburzeń. Kochani ,racjonalnie. Wszystko z głową :) Badania to kolejna bardzo istotna sprawa. Przecież zupełnie nieświadomie możemy jeść coś co nam zwyczajnie szkodzi i przybierać na wadze mimo deficytu. Po trzecie polubcie siebie i nagradzajcie się dobrym słowem za wszystko co dobrze Wam wyjdzie: zaplanowałam wieczorny trening i zrealizowałam swój plan, zamiast pączka wybrałem w sklepie kilo śliwek, poszłam z dzieckiem na rower zamiast siedzieć przed telewizorem. Nie karć się za niepowodzenie i nie poddawaj jeśli coś nie wyjdzie dziś...wyjdzie jutro albo za tydzień. Bądź dla siebie dobry :) Na koniec pamiętajcie, że to jedzenie jest dla nas, po to żeby żyć, a nie my dla jedzenia. Nie traktujmy go jako najistotniejszego punktu każdego naszego dnia. Oczywiście jest ono jednym z najważniejszych czynników wpływających na nasze zdrowie, dlatego tak istotne co finalnie ląduje w naszych brzuchach, ale niech nie skupia całej naszej uwagi i nie kieruje całym naszym życiem. Pomyślcie o tym podczas dzisiejszego spaceru :) Pięknego dnia Pani P.
Komentarze
Prześlij komentarz